0 komentarze

Wstęp

Każdy człowiek wie, że Bóg stworzył świat w kształcie kuli. Tej, którą dobrze znamy i na której żyjemy. W końcu każdego dnia stąpamy po Ziemi. Powiem nawet więcej... mamy możliwość obserwowania otaczającej nas przyrody, wąchania kwiatów, smakowania owoców z drzew rosnących na urodzajnej ziemi, chodzenia boso po trawie, czy słuchania śpiewu ptaków. Szkoda tylko, że tak niewielu z nas korzysta z tej możliwości kontaktu z Matką Ziemią.
Budujemy domy, firmy, drogi i tworzymy miasta. Wymyślamy nowe technologie, które mają nam ułatwić życie. I choć w dzisiejszych czasach większość ludzi jest zbyt pochłonięta pogonią za pieniądzem i dobrami materialnymi, by realizować swoje prawdziwe marzenia nadal jest wielu takich dla których największą wartość mają miłość, przyjaźń, wiara, nadzieja i kontakt z naturą... a życie jest najpiękniejszą przygodą jaką można przeżyć. I to właśnie im chce opowiedzieć pewną historię.
A zatem jak już ustaliliśmy nikt z nas nie podważa istnienia Ziemi. Ona po prostu jest. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z tego, że Bóg stworzył też wiele innych odległych światów, o których nigdy nie słyszeliśmy i pewnie nigdy nie będzie dane nam ich zobaczyć. I nasza opowieść dzieje się  właśnie w jednym z nich. W świecie w kształcie ośmiościanu foremnego, nazywanego również  Królestwem Dziewięciu Kamieni. Świat ten podzielony jest na dziewięć niezwykłych krain. W każdej z nich zaś panują inne zasady i kultywowane są inne wartości. Zanim przejdę do historii naszych bohaterów pozwól, że choć w kilku zdaniach napiszę Ci coś o tym Świecie, tak byś nie czuł się zupełnie zagubiony podążając za Jaspirią i Cytkarem.



0 komentarze

Rozdział I

Dziewczyna o włosach w kolorze ciemnoczerwonego wina leżała na polanie i z zachwytem przyglądała się gwiazdom. Dzisiejszej nocy niebo wyglądało inaczej niż zwykle. Raz na dziesięć lat oba Księżyce świecące nad Królestwem Dziewięciu Kamieni znikały  na kilka godzin z nieba. Podobno w tym czasie sam Bóg czyścił je specjalnie stworzoną do tego celu przez anielskie zastępy selenitową szmatką, która nadawała im cudowny połysk tak by przez kolejnych dziesięć lat mogły błyszczeć na niebie i zachwycać ludzi swoim blaskiem. Noc ta była nazywana Świętem podwójnego Nowiu  i było to niezwykłe wydarzenie, które sprzyjało nowym przedsięwzięciom. Tak przynajmniej głosiła Legenda, w którą dziewczyna o imieniu Jaspiria wierzyła z całego swojego serca.
     Jaspiria dotykała palcami ciemnofioletowych źdźbeł trawy, rozkoszowała się delikatnym, lekko słodkim zapachem białych stokrotnic i od czasu do czasu sięgała jedną dłonią do kieszeni sukienki w której znajdowały się dwie czerwone kostki, nazywane w Krainie Czerwonego Jaspisu Kostkami Przeznaczenia. Niedaleko niej płonęło ognisko o płomieniach w kolorze bladego fioletu i purpury przy którym siedziała niespokojnie postać przypominająca skrzydlatego ducha. Ubrany był w białą koszulkę z wielkim napisem na piersi głoszącym „zawsze przy Tobie, zawsze na straży, niezawodny D.O.” i spodnie do połowy łydek w kolorze burgundu. Był to duch opiekuńczy dziewczyny o imieniu Seriux, odpowiednik ziemskiego Anioła Stróża.



0 komentarze

Rozdział II

- Matko odchodzę – powiedział pewnym głosem młodzieniec o krótkich, lekko kręconych włosach w kolorze jaskrawo-pomarańczowym patrząc głęboko w żółte oczy swojej matki.
- Tak ? A dokąd tym razem Cytkarze ? – zapytała z lekką drwiną w głosie niewysoka, puszysta kobieta o krótkich, ciemnożółtych włosach - Dwa tygodnie temu wybierałeś się do Krainy Kwarcu Różowego, bo marzyła Ci się kariera cukiernika. Trzy tygodnie temu natomiast mówiłeś o podróży do Krainy Malachitu, by zdobyć wiedzę z zakresu uprawy zbóż. Miesiąc temu chciałeś zostać szalonym wynalazcą jakich pełno w Krainie Labradorytu, a jeszcze wcześniej mnichem medytującym na Ametystowej Górze. Nie muszę chyba dodawać, że żadna z tych podróży się nie odbyła…
Chłopak nie zrażając się słowami matki odpowiedział:  
- Chcę się udać do Krainy Czerwonego Jaspisu. Tyle się nasłuchałem o niezwykłych kobietach z tamtego regionu, że postanowiłem właśnie tam rozejrzeć się za moją przyszłą żoną. No i może jeszcze przy okazji sprawdzę skuteczność kilku zaklęć przyciągających dostatek. W końcu to Kraina Uciech i Hazardu – Cytkar rozpromienił się wypowiadając te ostatnie słowa.
- Mam nadzieje, że to tylko Twój kolejny, głupi żart - odpowiedziała Cytrynia wygrażając chłopakowi przed twarzą swoim pulchnym palcem wskazującym - Wiesz dobrze, że w Krainie Jaspisu kobiety o czerwonych włosach i krągłych kształtach mamią mężczyzn silnymi eliksirami. Jak wpadniesz w sidła którejś z nich to już nigdy nie wrócisz… i kto przejmę zakład po ojcu? On przecież tak na Ciebie liczy.



0 komentarze

Rozdział III

Kiedy Seriux wrócił na polanę dziewczyna była już na nogach, a  ognisko przygasało. Jaspiria zdążyła już spożyć jedną babeczkę oraz wypić trochę wody o lekko fioletowej barwie i delikatnym smaku leśnych jagód ze strumienia przepływającego niedaleko. Ducha nie było od kilku godzin i zaczęła się trochę niepokoić. Nigdy wcześniej nie zostawiał jej  tak długo samej.  Gdy tylko więc zauważyła go na skraju polany  na jej twarzy pojawił się wyraz ulgi.
- Długo Cię nie było Seriuxie.
- Przepraszam, ale musiałem odbyć długą i niezwykle pouczającą rozmowę z Twoim ojcem. Kazał mi Cię pilnować i wspierać na każdym kroku. Nie będę ukrywać, że będzie to dość trudne, bo jak doskonale wiesz najchętniej nigdzie bym się stąd nie ruszał – Seriux spojrzał   w oczy Jaspirii – Prawie bym zapomniał. Twój ojciec dał mi coś dla Ciebie. – Duch nieporadnie zaczął grzebać w jednej z  kieszeni swojego plecaka i w końcu wyciągnął z niej niezwykle piękny, ozdobiony motywem kwiatowym ametystowy kielich. Podał go dziewczynie i zaczął tłumaczyć – to kielich, który neutralizuje działanie wszystkich eliksirów, naparów i…  – na chwilę umilkł i nieco zawstydzony, przyciszonym głosem dodał – i alkoholu. Twój ojciec uznał, że może Ci się przydać. Szczególnie w Krainie Czerwonego Jaspisu. Nie do końca rozumiem co przez ten podarunek chciał zasugerować. Raz czy dwa zdarzyło się nam co prawda podkraść jakąś butelkę nalewki robionej przez Twoją matkę, ale żeby zaraz podejrzewać nas o taki zgubny nałóg …


0 komentarze

Rozdział IV

Cytkar wrzucił do plecaka kilka ubrań, koc, notatnik w którym zapisywał wszystkie pomysły, blok i zestaw kredek wieczorami bowiem lubił rysować projekty mandali. Pożegnał się z Cytrynią, napisał krótki list do ojca i ruszył w drogę. A gdy tylko stracił z oczu swoją matkę wyjął z pudełeczka bransoletkę i zapiął ją sobie na prawym nadgarstku. Co prawda obiecał jej, że bransoletki będzie używał tylko w razie konieczności, ale nie mógł się doczekać by sprawdzić jak działa.
            Miasteczko w którym mieszkał Cytkar położone było tuż przy granicy z Krainą Karneolu postanowił więc, że właśnie od niej zacznie swoją podróż. Kraina Magicznych Mandali była mu dość dobrze znana. Często spędzał tam wakacje w domu swoich dziadków od strony ojca. Godzinami siedział w pracowni dziadka Karnaliusza i podziwiał jak z pasją tworzy niezwykłe prace dla swoich klientów. Z babcią miał zdecydowanie gorszy kontakt. Choć była niezwykle miłą kobietą i kochał ją bardzo ta ciągle opowiadała mu te same historie, które znał już na pamięć. Olkaria była znaną na całe Królestwo pisarką romansów zadręczała go więc najczęściej opowieściami o miłosnych rozterkach bohaterek swoich książek co wywoływało w nim mówiąc niezbyt ładnie odruch wymiotny.


0 komentarze

Rozdział V

Tak jak myślała Jaspiria do granicy krain doszli na kilka chwil przed zachodem Słońca. Gdy tylko przekroczyli wielką, kamienną bramę z wyrytym na łuku napisem głoszącym „Kraina Kwarcu Różowego”  ich oczom ukazała się ciemnoróżowa trawa i ścieżka ułożona z wyszlifowanych kamieni kwarcu prowadząca do najbliższego miasteczka. Dziewczyna z zachwytem przyglądała się pięknym bladoróżowym, purpurowym i białym różom, szarym perlicom o delikatnych, połyskujących w zachodzącym słońcu płatkach, i pomarańczowym lakoryzom rosnącym nieopodal drogi. Delektowała się niezwykłym zapachem kwiatów, zachwycała się smukłymi drzewami o ciemnobrązowej korze i sercowatych liściach. Z przyjemnością wsłuchiwała się w delikatny szelest liści tańczących na wietrze oraz świergot ptaków, który słychać było z oddali.
             Nawet Seriux, który od początku negatywnie był nastawiony do tej całej podróży z zaciekawieniem przyglądał się temu krajobrazowi. Wszechobecny kolor różowy pięknie komponował się z zachodzącym Słońcem. 
            Gdy zbliżyli się do granicy miasteczka ich oczom ukazała się niezwykła architektura. Domy były tu niskie, budowane na planie kwadratu. Ściany przeważnie pomalowane miały na biały, szary lub kremowy kolor. Dachy pokryte były dachówkami w kolorze zieleni, brązu lub grafitu. Wysokie, prostokątne drzwi i duże, kwadratowe okna w których zawieszone były delikatne firany w kwiatowe motywy i klimatyczne światło świec stojących na parapetach jakby zapraszało przechodniów do środka. Przed każdym z domów był piękny ogród z kwiatami jakich Jaspiria nigdy dotąd nie widziała, a do drzwi prowadziły wąskie dróżki usypane z ciemnego piachu. Niskie, drewniane płotki oddzielały jedną posiadłość od drugiej.


0 komentarze

Rozdział VI

Cytkar śnił właśnie o niezwykle pięknej dziewczynie o włosach w kolorze ciemnoczerwonego wina z którą miał zamiar się bliżej zapoznać, gdy nagle usłyszał jakby z oddali jak ktoś woła jego imię. Głos był coraz wyraźniejszy i głośniejszy, ale Cytkar postanowił zrobić to co zwykle w takich sytuacjach. Przewrócił się na drugi bok, zakrył głowę poduszką i już wracał w półśnie do dziewczyny ze swoich fantazji, gdy nagle poczuł przeraźliwe zimno.
To Olkaria zniecierpliwiona tym, że wnuk jeszcze śpi i nie odpowiada na jej wołanie weszła do pokoju gościnnego w którym spał i bez najmniejszych skrupułów energicznym, niezwykle szybkim ruchem jak na osobę w jej wieku ściągnęła kołdrę pod którą leżał.
„Dobrze, że dziś nie spałem nago” – pomyślał i powoli zwlókł się z łóżka.
- Czy Ty wiesz która jest godzina ? – podenerwowana babcia mówiła każde słowo coraz bardziej podniesionym głosem – za chwilę musimy ruszać. Jak można tak długo spać ja się pytam ? No jak tak można…



1 komentarze

Rozdział VII

- Babciu, babciu nigdy nie zgadniesz co się stało – do domu Różki wpadła młoda dziewczyna ubrana w zieloną bluzkę, brązową spódnice, różową torbę przewieszoną przez ramię i niebieskie buty. Gdy zobaczyła w kuchni swoją babcię i jej gości ukłoniła się nisko i trochę speszona dodała – Smacznego. Nie wiedziałam babciu, że dziś będziesz miała gości.
- Ja również tego nie wiedziałam kochanie – babcia uśmiechnęła się i dostawiła do stołu jeszcze jedno krzesło – to moi przyjaciele z Krainy Ametystu – wskazała na dziewczynę i ducha mówiąc – to Jaspiria i jej duch opiekuńczy Seriux – następnie wskazała na dziewczynę, która tyle co wpadła do domu i z dumą w głosie powiedziała – a to moja wnuczka, Kwarka. Kiedyś, gdy mnie zabraknie to ona zostanie strażniczką Magicznego Drzewa.
Kwarka usiadła na krześle i zaczęła się intensywnie przyglądać duchowi.
- A więc tak wyglądają te Wasze duchy – Seriux zaczął się zastanawiać, czy teraz już każdy napotkany człowiek, który go zobaczy będzie na niego tak reagował. W Krainie Ametystu duchy opiekuńcze były traktowane jak ludzie. A tu każdy przyglądał mu się tak jakby zobaczył jakieś dziwne zjawisko natury i nie podobało mu się to – a ja myślałam, że duchy opiekuńcze są stare i brzydkie – powiedziała dziewczyna o włosach w kolorze jasnego różu, a gdy nagle uświadomiła sobie, że jej słowa mogą zostać źle zrozumiane na jej twarzy pojawił się rumieniec i szybko dodała – znaczy, no bo normalnie was nie widać i dlatego pomyślałam, że … no rozumiecie?       

 
;